#8 Czerlejno, Gułtowy, Kostrzyn
Piątek, 6 marca 2015
· Komentarze(0)
Dzisiaj był jeden z najpiękniejszych poranków jaki widziałem
w życiu. Od strony zachodniej żegnał mnie księżyc (łysy - jak nazwał go
kolega), a na wschodzie ukazała się piękna czerwona, okrągła tarcza - nasze
słoneczko. Zapowiadał się piękny dzień i nie muszę chyba nikomu mówić jak
zaplanowałem popołudnie?! ;) Plan zakładał odwiedzić moją kochaną mamę, wypić
kawę (która to by była w tym dniu? Miałem pić tylko dwie! Motyla noga!) i
wrócić do domu. Liznąć troszkę Puszczy Zielonki, nacieszyć ryjek pozytywną
wibracją prosto z dziur, przez kierownicę, ręce – prosto w głowę ;)
Jedząc pyszne naleśniczki niemal ubierałem się w myślach, kiedy to zaczął padać deszcz. Co? Syla miało padać? Tak! I nagle gdzieś z tyłu głowy słyszę:
Spójrz na te pyszne naleśniczki, zjedz jeszcze. Gdzie chcesz jechać w taką pogodę? Nie lepiej zapchać brzuch i zaliczyć drzemkę na kanapie? Przecież wiem, że myślisz o tym samym. Połóż się i zapomnij o tym rowerze…
Nie chcę już tych naleśników, idę na rower ;)
Tak to wyglądało moi drodzy. Tylko opcja Kiszkowo odpadła i zrobił się problem, bo nie wiedziałem gdzie chcę tak naprawdę pojechać. Wyjazd z bramy: lewa prawa? Dobra lewa. I tak to czasami wygląda, że jadę gdzie nogi poniosą i oczywiście ile starczy czasu ;)
Dzisiaj wybrałem opcje na dwie godziny jazdy, tak żeby nie wracać po zmroku do domu. Dojechałem do Kostrzyna, dalej na Czerlejno, Gułtowy i z powrotem do domu. Głównie asfalt ale terenu też trochę było. Ogólnie bardzo fajna przejażdżka, biorąc pod uwagę, że bardzo rzadko udaję się w tamte tereny.
Jeśli chodzi o zdjęcia to zastanawiałem się co takiego mam tam zapisać w klatce czasu. Wiecie co? Przestałem o tym myśleć, a co z tego wyszło oceńcie sami.
Miłej lektury ;)
Jedząc pyszne naleśniczki niemal ubierałem się w myślach, kiedy to zaczął padać deszcz. Co? Syla miało padać? Tak! I nagle gdzieś z tyłu głowy słyszę:
Spójrz na te pyszne naleśniczki, zjedz jeszcze. Gdzie chcesz jechać w taką pogodę? Nie lepiej zapchać brzuch i zaliczyć drzemkę na kanapie? Przecież wiem, że myślisz o tym samym. Połóż się i zapomnij o tym rowerze…
Nie chcę już tych naleśników, idę na rower ;)
Tak to wyglądało moi drodzy. Tylko opcja Kiszkowo odpadła i zrobił się problem, bo nie wiedziałem gdzie chcę tak naprawdę pojechać. Wyjazd z bramy: lewa prawa? Dobra lewa. I tak to czasami wygląda, że jadę gdzie nogi poniosą i oczywiście ile starczy czasu ;)
Dzisiaj wybrałem opcje na dwie godziny jazdy, tak żeby nie wracać po zmroku do domu. Dojechałem do Kostrzyna, dalej na Czerlejno, Gułtowy i z powrotem do domu. Głównie asfalt ale terenu też trochę było. Ogólnie bardzo fajna przejażdżka, biorąc pod uwagę, że bardzo rzadko udaję się w tamte tereny.
Jeśli chodzi o zdjęcia to zastanawiałem się co takiego mam tam zapisać w klatce czasu. Wiecie co? Przestałem o tym myśleć, a co z tego wyszło oceńcie sami.
Miłej lektury ;)