#23 Dolina Baryczy

Sobota, 14 października 2017 · Komentarze(9)
Kategoria wycieczka
Uczestnicy
Dolina Baryczy. Siedziała mi w głowie od długiego czasu, nawet wtedy kiedy nie jeździłem rowerem. W związku z pracą raz w tygodniu przejeżdżałem przez Milicz, a poznana Pani Bogusia na moją prośbę załatwiła mi mapy okolic Milicza. To sprawiło, że nie było odwrotu od przejścia do realizacji pomysłu. Pomysł, produkt, sukces ;)

Na początku nie myślałem o tym aby jechać z kimkolwiek. Jednak nie jestem samolubem i zaproponowałem wspólny wypad Grigorom (Ani i Grzechowi) .Zgodzili się bez wahania i tak oto Dzień Edukacji Narodowej stał się najbardziej oczekiwanym rowerowo w tej części roku (póki co oczywiście).

Milicz jako małe miasto ma swój klimat. Nie odstrasza i nie zniechęca do pobytu w nim. Rynek mógłby być bardziej zadbany ale może to kwestia przyzwyczajenia z większych miast. Za to jedzonko i lody mają na wysokim poziomie! Pizza była mega dobra, a naturalne lody … mniam mniam! Atrakcje to bez wątpienia stacja kolejki wąskotorowej z wielkim akwarium ze wszystkimi rybami jakie znajdują się w stawach hodowlanych. To również początkowy punkt naszej wycieczki.


W pierwszej kolejności zdecydowaliśmy pojechać na wieżę widokową w Grabownicy. Prowadzi w jej kierunku „ścieżka rowerowa trasą dawnej kolejki wąskotorowej”. Jest to bardzo trafne i unikatowe rozwiązanie. Jak pomyślę ile takich ścieżek można by zrobić w okolicach Żnina, Biskupina, Powidza, Gniezna to aż włos jeży się na głowie. Włodarze tychże terenów nie wiedzą co tracą i zdecydowanie odsyłam ich do Milicza.

Wieża w Grabownicy jest konkretną konstrukcją. Góra osłonięta od wiatru ze stolikiem na środku. Bynajmniej przy 13Co było tam przyjemnie ale latem w upale pewnie niezbyt. Na szczęście mamy do dyspozycji jeszcze dwie odkryte kondygnacje.
Rzuciliśmy okiem na okoliczne stawy i ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem pieszym w kierunku Krośnic. Z racji tego, że trochę także „chodzę z buta” szlak ten wydał mi się troszkę dziwny. Przemierzając go rowerem spodziewałem się raczej mniej dostępnych, wąskich ścieżek prowadzonych daleko od duktów leśnych. Przeważnie tak wyglądają szlaki piesze. Tutaj było zgoła inaczej, lecz później to się zmieniło i zdarzyło nam się nawet zgubić ów biało-czerwony kolor. Okazało się, że nieźle dostaliśmy w kość na niektórych odcinkach szlaku, miło wspominając te łatwo przejezdne odcinki.




Po dotarciu do Krośnic zrobiliśmy sobie przerwę na popas. Usiedliśmy na jednej ze stacji kolejki wąskotorowej, która działa w sezonie letnim. Zrobiono tam pętlę po której kolejka jeździ i raduje dzieci, bo dla nich to największa atrakcja. Szczerze mówiąc Żnińska kolejka daje więcej frajdy niż jazda w kółko. Po żartach, śmiechu i zjedzeniu wielu zbędnych kalorii ruszyliśmy w kierunku Dziewiętlina, pośredniej miejscowości na trasie do Rezerwatu Wzgórze Joanny.






Jakież były moje wyobrażenia o tym wzgórzu. Już widziałem tą panoramę Doliny Baryczy w pełnym słońcu. Niestety wzgórze to jest porośnięte drzewami i w porównaniu z okolicami Krośnic otrzymuje mniej punktów atrakcyjności. Ludzie z nizin kochają piękne widoki górek, budynków daleko po drugiej stronie doliny itd. Gdyby Wieża Odyniec była czynna nasze oczy znalazły by się wyżej niż korony drzew. Tego dnia była zamknięta, widocznie tak miało być.

Po zjeździe ze wzgórza w kierunku miejscowości Pracze (nadal czerwony pieszy) zaczęła się najtrudniejsza jazda tego dnia. Szlag by trafił ten szlak. Poryty przez dziki, mokry aż koła zapadały się w ściółce, z ukrytymi konarami pod błotem. To było piękne i takie dzikie. Jedynie mnóstwo gałązek leżących na ścieżce psuły całą tą otoczkę. Co chwila jakiś kikut między łańcuchem a kasetą, gdzieś w zębatkach przerzutki. Dobrze było wyjechać na asfalt chociaż na kilkaset metrów, oczyścić koła z błota i ponownie wjechać w las. W taki sposób dojechaliśmy do wsi Pracze.


Korzystając z wspomnianej już „ścieżki rowerowej dawną trasą kolejki wąskotorowej” udaliśmy się do Milicza i zamknęliśmy pętlę w koło.



W Miliczu zwiedziliśmy rynek, odpoczęliśmy w słońcu które grzało niczym piec i zjedliśmy co nie co aby dodać sobie energii na powrót.



Podsumowując:
Udało się! Z pogodą, ze sprawnymi rowerami i świetną wycieczką. Pewne jest, że aby objechać większość szlaków trzeba by pojechać w Dolinę Baryczy na weekend majowy i bez zbędnego pośpiechu jeździć i jeździć ;). My obraliśmy jeden szlak, który na bieżąco modyfikowaliśmy aby jak najwięcej zobaczyć.
Dziękuję Ani i Grigorowi za towarzystwo! Wiem, że na Was zawsze można liczyć, z Wami jeździ mi się najlepiej i za to właśnie Was najbardziej kocham i nie tylko oczywiście!

Ps. Nie wspomniałem jeszcze o dębach, królewskich drzewach które rosną tutaj na potęgę. Stare jak świat, około 200 letnie panowały nad resztą flory obszaru Doliny Baryczy. Niestety widok powalonych wielu dębów na szlaku aż dziwił. Wydaje się, że to takie mocne drzewa, ale widocznie ilość wody wokół sprawił że drzewa te obalały się jak zapałki.


PS.2 Nie wszystkie zdjęcia we wpisie należą do mnie dlatego dziękuję Ani i Grigorowi za możliwość udostępnienia zdjęć zrobionych przez nich. Dzięki!

Tutaj reszta moich ujęć:






Do zobaczenia na szlaku!

Komentarze (9)

Dobrze jest się czasami wybrać po za wlkp. Dolina Baryczy piękna jest, a Twoja fotorelacja i opis jeszcze bardziej mnie zachęciły by się tam wybrać;-) Ps. myślę by w przyszłym roku wybrać się tam na spływ kajakowy;-)

rolnik90 13:56 piątek, 20 października 2017

I tak Twoje zdjęcie bielika lepsze od mojego :). Ja wolałam nie wstawiać, żeby się nie ośmieszyć :p

anka88 18:07 poniedziałek, 16 października 2017

Cieszę się z tego, że podobają się Wam moje wypociny:-) zdjęcia też fajne ale zoom za mały na Bielika ;-)

19Piotras85 14:31 poniedziałek, 16 października 2017

Chylę czoła Piotras - normalnie chapeau bas :). Świetna relacja.

anka88 12:06 poniedziałek, 16 października 2017

W życiu bym czapli nie poznał - mega zaskakująca fota! To jest coś! :)

Gramma nazi się poleca, sam robiący co jakiś czas błędy :)

Trollking 21:42 niedziela, 15 października 2017

Trolking zdjęcie to przedstawia czaplę. Ona z wody wyniosła się i usiadła na tej gałęzi także pomyłki tu nie ma. A za słuszną uwagę bardzo Tobie dziękuję;-)

19Piotras85 21:31 niedziela, 15 października 2017

Też jestem pod wrażeniem - super relacja i zdjęcia! :)

Mam tylko pytanie co do foty na zdjęciu numer... już liczę... o, mam, dziewiątym od góry :) Co to za ptaszysko? Bo kompletnie nie poznaję, a flamingów (po dziobie) w Miliczu bym się nie spodziewał :)

I.. jeśli mogę... Jako gramatyczny nazista - "bynajmniej" to zaprzeczenie, więc pisząc, że "Bynajmniej tak przeważnie wyglądają szlaki piesze" stwierdziłeś, iż tak właśnie nie wyglądają :)

Pozdrawiam! :)

Trollking 21:26 niedziela, 15 października 2017

Mega wpis zrobiłeś Piotras! Jestem pod wrażeniem rzetelności w podejściu do tematu. Dobra robota z tą wyrypą - wielkie Ci dzięki za to!

grigor86 20:25 niedziela, 15 października 2017
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!