"Killer" is dead
Niedziela, 28 października 2018
· Komentarze(2)
Kategoria 0-100, ze zdjęciem
Najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się dziś jeździć rowerem. Późno poszedłem spać, do godziny 1.30 czytając "Ojca Chrzestnego". Do tego przestawiony czas i te zapowiedzi deszczu rozmywały wyobrażenia o świetnym kręceniu.
Koniec końców zebrałem się i wybrałem opcję autem do Tuczna i rowerem w las.
Postanowiłem ruszyć w kierunku Dziewiczej Góry. Kiedy się rozgrzałem pomyślałem, że dawno już nie zdobywałem "Killera". Skoro jadę w tamtym kierunku czemu by nie spróbować. Trochę się martwiłem o nogi ponieważ po wczorajszej pięćdziesiątce w terenie czułem dziś kwas mlekowy momentami.
"Killer" is dead i muszę przyznać, że choć nogi płonęły mi z braku odpoczynku dałem z siebie wszystko i poszło gładko. Z pewnością prędko nie wrócę na ten podjazd. Zjazd też fajny i nawet bardziej techniczny.
Dalej pojechałem w kierunku Owińsk, gubiąc się nieco na obrzeżach puszczy. Wyszło z tego kręcenie w gęstym lesie ale koniec końców wyjechałem w znanym mi miejscu. Reszta jazdy przebiegała już z zamkniętymi oczami.
Mimo zmęczenia fajna rowerowa niedziela.
Pozdrower!
Koniec końców zebrałem się i wybrałem opcję autem do Tuczna i rowerem w las.
Postanowiłem ruszyć w kierunku Dziewiczej Góry. Kiedy się rozgrzałem pomyślałem, że dawno już nie zdobywałem "Killera". Skoro jadę w tamtym kierunku czemu by nie spróbować. Trochę się martwiłem o nogi ponieważ po wczorajszej pięćdziesiątce w terenie czułem dziś kwas mlekowy momentami.
"Killer" is dead i muszę przyznać, że choć nogi płonęły mi z braku odpoczynku dałem z siebie wszystko i poszło gładko. Z pewnością prędko nie wrócę na ten podjazd. Zjazd też fajny i nawet bardziej techniczny.
Dalej pojechałem w kierunku Owińsk, gubiąc się nieco na obrzeżach puszczy. Wyszło z tego kręcenie w gęstym lesie ale koniec końców wyjechałem w znanym mi miejscu. Reszta jazdy przebiegała już z zamkniętymi oczami.
Mimo zmęczenia fajna rowerowa niedziela.
Pozdrower!