Dobra, niech będzie - jestem nygus :D
Dlatego dodam ten wpis dziś po przespanej świetnie nocy, wypoczęty i zrelaksowany, a nie jak wczoraj zmęczony i bez pomysłu na wpis... ;p
- piątek -
Zacząłem pisać do Grzecha eski żeby zbadać sytuację czy mógłby się gdzieś wybrać w sobotę. Nic nie planował ale wiedział, że na pewno gdzieś będzie jeździł więc zaproponowałem mu moją wizję na sobotę. Czerniejewo i nadleśnictwo Nekielka - tak blisko, a w Czerniejewie nigdy nie byłem i po okolicznych lasach także nie śmigałem więc byłaby wyśmienita okazja :) Grześ podłapał i tak ukształtowała się myśl już w piątek (choć nie do końca, bo czekałem na info czy Wojtas pożyczy Grzechowi rower :)
- sobota -
Pobudka 7.00 i jazda z kosiarką rów przed domem skosić :), a w głowie przygoda już na wyciągnięcie ręki. Na 9.30 w Uzarzewie , ja spóźniony nieco co Grzegorz lubi mi zawsze wypomnieć ;p 5 minut się zdarza spóźnić :D
No to jazda - na Biskupice, jak niemal zawsze brzegami jeziora Dębiniec i dalej na Brzostek...przejeżdżaliśmy przez Kociałkową Górkę i postanowiliśmy podjechać pod blok Seby ( może wywiniemy mu jakiś numer przy aucie ? :D ) W oknie dostrzegliśmy jego żonę i poprosiliśmy żeby go obudziła i już po chwili ukazał nam się ludzik o podkrążonych oczach, przechlanych z lekko zatartym umysłem :D ale szybko doszedł do siebie i ku naszemu zaskoczeniu stwierdził, że jedzie z nami :) ( Seba, Grigor i ja to jest nasz podstawowy komplet i chyba nie tylko ja tak sądzę :)
Pojechaliśmy do Czerniejewa, które odwiedziłem pierwszy raz, miasteczko jak dla mnie niezbyt piękne ale co nas zaskoczyło to to, że podchodzili do nas ludzie, witali się jakbyśmy się znali już dłuższy czas, jakaś panienka najpierw zwróciła nam uwagę żebyśmy nie przeklinali, a kiedy wyszła ze sklepu i wracała zaczęła kręcić z nami bajere :D to było co najmniej dziwne :D Pizza za którą czekaliśmy 30 minut nie była najgorsza a wchodziła jeszcze bardziej przyjemnie bo szamaliśmy ja w parku na trawce obok fajnego pałacu :)
Dalej ruszyliśmy na Gniezno żeby odbić w kierunku Łubowa, później Ostrów Lednicki ( chcieliśmy popłynąć na wyspę promem - w soboty za friko - jednak koleś nie pozwolił nam wziąć ze sobą rowerów na pokład wiec odpuściliśmy ;) Dalej udaliśmy się w stronę Pobiedzisk nieco okrężną drogą bo przez Latalice - asfalt sprawił, że zrobiło się strasznie niewygodnie w dupsko. Z Pobiedzisk odprowadziliśmy Sebastiana do domu i razem z Grzechem tak jak zaczęliśmy w dwóch tak skończyliśmy wyprawę... (tzn ja pierwszy dojechałem do domu a Grzechu pojechał dalej)
O tym, że było mega śmiesznie i lajtowo pisali już
Seba i
Grigor, ja dodam tylko, że tego właśnie najbardziej brakuje kiedy się człowiek nie widzi kilkanaście dni czy kilka tygodni...
Wycieczka na 6 a i najdłuższy dystansik wyszedł 106,32 :D
oto kilka zdjęć z tego wypadu:
j. Brzostek - Grigor i Piotras - zsynchronizowany układ z rowerami :D
© 19Piotras85
Grigor ;)
© 19Piotras85
Seba ;)
© 19Piotras85
Pizza nie express ale bardzo pyszna
© 19Piotras85
Piotras na tle Pałacu w Czerniejewie :)
© 19Piotras85
Sesja sesji, ale żeby tam wejść co Grigor musiał się nakombinować :D
© 19Piotras85
artystyczna część mnie się odezwała :)
© 19Piotras85
Dzięki panowie za wczorajszy wypad, jesteście niesamowici ;)