Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:211.86 km (w terenie 132.00 km; 62.31%)
Czas w ruchu:13:29
Średnia prędkość:15.71 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:26.48 km i 1h 41m
Więcej statystyk

#27 do fryzjera

Środa, 25 października 2017 · Komentarze(0)
Cały dzień padało ale ze stron internetowych o pogodzie  wynikało, że będzie lepiej. Udało mi się pojechać rowerem do fryzjera i pojeździć w ciemności. Spoko było. 

#26 Z Sylwią po zachodzie

Niedziela, 22 października 2017 · Komentarze(3)
Kategoria z Sylwią
Wspólna małżeńska przejażdżka po okolicy. Kilometry przejechane w mega błocie, Sylwia mnie przeklinała :). Ale fajnie było i fajna atmosfera wspólnych wypadów powróciła ;) thanks :*

#25 Ruch na niebie

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(5)
Kategoria z Heleną
Nowa runda z Heleną w większości polnymi drogami. Dla mnie fajniej ale Młoda wybujana i bardziej narzekająca przez to. Jakieś wielkie kałuże na tych drogach, że trzeba było prowadzić rower. Traska dla nas nowa, a kaemów tyle samo co w standardzie, teraz bedzie można wybierać rundę. Na niebie dziś ukochany przez Helenę balon, kilka awionetek i motolotnia. Wszystko to latało nisko nad naszymi głowami:-)

#24 Słoneczko

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(7)
Ciepełko tak przyjemne, że popołudnie z Heleną postanowiliśmy spędzić na rowerze. Dosłownie postanowiliśmy, bo po kilku kilometrach zorientowałem się, że nie mam smoczka dla Heleny. I ku mojemu zdziwieniu wcale nie był potrzebny, co znaczy że ktoś miał ochotę na wspólną przejażdżkę:-) Było super!




#23 Dolina Baryczy

Sobota, 14 października 2017 · Komentarze(9)
Kategoria wycieczka
Uczestnicy
Dolina Baryczy. Siedziała mi w głowie od długiego czasu, nawet wtedy kiedy nie jeździłem rowerem. W związku z pracą raz w tygodniu przejeżdżałem przez Milicz, a poznana Pani Bogusia na moją prośbę załatwiła mi mapy okolic Milicza. To sprawiło, że nie było odwrotu od przejścia do realizacji pomysłu. Pomysł, produkt, sukces ;)

Na początku nie myślałem o tym aby jechać z kimkolwiek. Jednak nie jestem samolubem i zaproponowałem wspólny wypad Grigorom (Ani i Grzechowi) .Zgodzili się bez wahania i tak oto Dzień Edukacji Narodowej stał się najbardziej oczekiwanym rowerowo w tej części roku (póki co oczywiście).

Milicz jako małe miasto ma swój klimat. Nie odstrasza i nie zniechęca do pobytu w nim. Rynek mógłby być bardziej zadbany ale może to kwestia przyzwyczajenia z większych miast. Za to jedzonko i lody mają na wysokim poziomie! Pizza była mega dobra, a naturalne lody … mniam mniam! Atrakcje to bez wątpienia stacja kolejki wąskotorowej z wielkim akwarium ze wszystkimi rybami jakie znajdują się w stawach hodowlanych. To również początkowy punkt naszej wycieczki.


W pierwszej kolejności zdecydowaliśmy pojechać na wieżę widokową w Grabownicy. Prowadzi w jej kierunku „ścieżka rowerowa trasą dawnej kolejki wąskotorowej”. Jest to bardzo trafne i unikatowe rozwiązanie. Jak pomyślę ile takich ścieżek można by zrobić w okolicach Żnina, Biskupina, Powidza, Gniezna to aż włos jeży się na głowie. Włodarze tychże terenów nie wiedzą co tracą i zdecydowanie odsyłam ich do Milicza.

Wieża w Grabownicy jest konkretną konstrukcją. Góra osłonięta od wiatru ze stolikiem na środku. Bynajmniej przy 13Co było tam przyjemnie ale latem w upale pewnie niezbyt. Na szczęście mamy do dyspozycji jeszcze dwie odkryte kondygnacje.
Rzuciliśmy okiem na okoliczne stawy i ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem pieszym w kierunku Krośnic. Z racji tego, że trochę także „chodzę z buta” szlak ten wydał mi się troszkę dziwny. Przemierzając go rowerem spodziewałem się raczej mniej dostępnych, wąskich ścieżek prowadzonych daleko od duktów leśnych. Przeważnie tak wyglądają szlaki piesze. Tutaj było zgoła inaczej, lecz później to się zmieniło i zdarzyło nam się nawet zgubić ów biało-czerwony kolor. Okazało się, że nieźle dostaliśmy w kość na niektórych odcinkach szlaku, miło wspominając te łatwo przejezdne odcinki.




Po dotarciu do Krośnic zrobiliśmy sobie przerwę na popas. Usiedliśmy na jednej ze stacji kolejki wąskotorowej, która działa w sezonie letnim. Zrobiono tam pętlę po której kolejka jeździ i raduje dzieci, bo dla nich to największa atrakcja. Szczerze mówiąc Żnińska kolejka daje więcej frajdy niż jazda w kółko. Po żartach, śmiechu i zjedzeniu wielu zbędnych kalorii ruszyliśmy w kierunku Dziewiętlina, pośredniej miejscowości na trasie do Rezerwatu Wzgórze Joanny.






Jakież były moje wyobrażenia o tym wzgórzu. Już widziałem tą panoramę Doliny Baryczy w pełnym słońcu. Niestety wzgórze to jest porośnięte drzewami i w porównaniu z okolicami Krośnic otrzymuje mniej punktów atrakcyjności. Ludzie z nizin kochają piękne widoki górek, budynków daleko po drugiej stronie doliny itd. Gdyby Wieża Odyniec była czynna nasze oczy znalazły by się wyżej niż korony drzew. Tego dnia była zamknięta, widocznie tak miało być.

Po zjeździe ze wzgórza w kierunku miejscowości Pracze (nadal czerwony pieszy) zaczęła się najtrudniejsza jazda tego dnia. Szlag by trafił ten szlak. Poryty przez dziki, mokry aż koła zapadały się w ściółce, z ukrytymi konarami pod błotem. To było piękne i takie dzikie. Jedynie mnóstwo gałązek leżących na ścieżce psuły całą tą otoczkę. Co chwila jakiś kikut między łańcuchem a kasetą, gdzieś w zębatkach przerzutki. Dobrze było wyjechać na asfalt chociaż na kilkaset metrów, oczyścić koła z błota i ponownie wjechać w las. W taki sposób dojechaliśmy do wsi Pracze.


Korzystając z wspomnianej już „ścieżki rowerowej dawną trasą kolejki wąskotorowej” udaliśmy się do Milicza i zamknęliśmy pętlę w koło.



W Miliczu zwiedziliśmy rynek, odpoczęliśmy w słońcu które grzało niczym piec i zjedliśmy co nie co aby dodać sobie energii na powrót.



Podsumowując:
Udało się! Z pogodą, ze sprawnymi rowerami i świetną wycieczką. Pewne jest, że aby objechać większość szlaków trzeba by pojechać w Dolinę Baryczy na weekend majowy i bez zbędnego pośpiechu jeździć i jeździć ;). My obraliśmy jeden szlak, który na bieżąco modyfikowaliśmy aby jak najwięcej zobaczyć.
Dziękuję Ani i Grigorowi za towarzystwo! Wiem, że na Was zawsze można liczyć, z Wami jeździ mi się najlepiej i za to właśnie Was najbardziej kocham i nie tylko oczywiście!

Ps. Nie wspomniałem jeszcze o dębach, królewskich drzewach które rosną tutaj na potęgę. Stare jak świat, około 200 letnie panowały nad resztą flory obszaru Doliny Baryczy. Niestety widok powalonych wielu dębów na szlaku aż dziwił. Wydaje się, że to takie mocne drzewa, ale widocznie ilość wody wokół sprawił że drzewa te obalały się jak zapałki.


PS.2 Nie wszystkie zdjęcia we wpisie należą do mnie dlatego dziękuję Ani i Grigorowi za możliwość udostępnienia zdjęć zrobionych przez nich. Dzięki!

Tutaj reszta moich ujęć:






Do zobaczenia na szlaku!

#22 Słoneczna niedziela (między deszczem)

Niedziela, 8 października 2017 · Komentarze(3)
Dziś nie było już wyjścia i musiałem zagospodarować czas na kręcenie korbą. Kiedy zbliża się niedziela, a od piątku nie siedziałeś na rowerze nic cię nie zatrzyma. Mam swoją pętlę, którą dziś troszkę zmodyfikowałem. Mianowicie odwiedziłem część PK Promno, a dokładnie kawałek między jeziorem Brzostek,a jeziorem Dębiniec.
Zdziwiła mnie ilość połamanych gałęzi i powalonych drzew, z przewagą pierwszego. Co chwila zerkałem w górę czy czasami jakaś gałąź nie wisi gdzieś i nie czeka na nadjeżdżającego Piotrasa ;) Udało się bezpiecznie przejechać.
Na ścieżce przy jeziorze Dębiniec spotykam watahę dzików, a kilka kilometrów dalej sarnę, która dzięki powiewom wiatru nie słyszała jak nadjeżdżam. Dzięki temu znalazłem się blisko niej, a jedyne czego mi brakowało to mojego Nikona którym policzyłbym jej zmarszczki na czole z tej odległości. Zrobiłem jej kilka zdjęć ale aparat kieszonkowy nie dał rady i nie wstawię ich tutaj.
Poza tym, przejechałem całą trasę bez kropli deszczu, a w samym słońcu. Chmury szły gdzieś obok, niby prosto na mnie ale wyszło jak wyszło i cieszyłem się słoneczną jazdą :)



#21 Godzinka z groszem w terenie

Środa, 4 października 2017 · Komentarze(4)
Mam swoją rundę, dzięki której mogę w ok. 70 minut doznać wszystkich zalet rowerowej jazdy. Dziś teściowa zajęła się Heleną w tym czasie i udało mi się pokręcić korbą ;) Jest git!

#20 PK Promno z Anią i Grigorem

Niedziela, 1 października 2017 · Komentarze(9)
Kategoria wycieczka
Uczestnicy
Szykuję się dziś na rower i myślę: "zadzwonię do Grigora, zapytam czy i gdzie kręci". Grigor: "tak się składa, że jestem u ciebie na wiosce" :D To kurna poczekaj chwilę ja szykuję się na rower!
Właśnie tak zaczęło się świetne, pełne słońca i humoru popołudnie Złotej Pięknej Jesieni. Ania wyjechała w nasza stronę i ruszyliśmy w kierunku lasu schować się przed wiatrem.



Moim celem oprócz relaksu było wykręcenie minimum 42 kilometrów, dobiłem do 1000 w tym roku. Wow to nie jest ale nie sądziłem, że jeżdżąc z Heleną i Sylwią, sporadycznie sam uda mi się dobić do i może więcej 1000. Udało się, a ja chcę więcej więc idzie to w dobrą stronę :)

Dzisiaj nogi niosły mnie najlepiej pod górkę, gdzieś na singlach między drzewami i kiedy trzeba było przenosić rowery nad połamanymi konarami :)


PK Promno zjechany w miejscach dawno przeze mnie nie odwiedzanych, w towarzystwie moich nie tylko rowerowych przyjaciół.
Aniu, Grzegorzu- dziękuję za miło spędzony czas. Na polanie, na ścieżkach, na rowerze! Do następnego, pozdrawiam!