Pojechaliśmy dziś z Sylwią i Heleną do PK Promno na Śmigusowy spacer. Po kilkunastu minutach spaceru zaczął padać deszcz i zanim wróciliśmy do auta byliśmy fajnie zlani wodą :) Pomyślałem, że chyba wrócę tutaj rowerem, bo zazwyczaj spacerujemy dłużej czując wysiłek w nogach. Tym razem tego zmęczenia ewidentnie mi brakowało. Tak zrobiłem i dwie godziny później byłem już między drzewami z uśmiechem na buzi. Objechałem park po obydwu stronach drogi Pobiedziska-Kostrzyn kręcąc 20 kilometrów w samym lesie. Zaliczyłem kilka fajnych podjazdów i oczywiście mój ulubiony fragment ścieżki nordic walking. Dokładnie w okolicach Rezerwatu Jeziora Drążynek. W drodze powrotnej omijałem asfalt jak się da i postanowiłem pojechać do domu przez Górę, Tarnowo, Sokolniki. Wypad uważam za udany, wymoczyłem się, unorałem, czuję zmęczenie i satysfakcję także jest OK ;)
W piątek wieczorem napisałem do Grigora czy może wybrałby się ze mną na jazdę po lesie. Grzegorz przystał na propozycję i wkręcił w to jeszcze swojego tatę. Grigor chciał nam pokazać odkryte jakiś czas temu jezioro i to był nasz cel. Reszta drogi przebiegała tak jak nam się to jawnie podobało. Tu w prawo, tu prosto, tu też prosto. Po lewej powinna być Dąbrówka, a tam prosto chyba dojedziemy do tej wiaty, tej tamtej co to stoi przy tej drodze, co kiedyś Napoleon powieszał na gałęzi tamtego drzewa co stoi obok skarpety żeby mu wyschły jak robili sobie przerwę w kampanii Rosyjskiej...no nie wiesz Piotras? :D:D:D śmiechu co nie miara jak zawsze z wariatami, a te Wojtasiaki to takie wariaty są. Zatem dzięki panowie za ten miło spędzony czas!
Galeria i inne spojrzenie na tą wyrypę znajdziecie u Grigora.