Wybrałem się dziś z córką zrobić pętlę w Puszczy Zielonce. Tradycyjnie parking w Tucznie, a później... No właśnie później wszystko zależy od humoru księżniczki :-* Dziś ewidentnie nie był to nasz najlepszy wspólny wyjazd. W celu ucieczki przed wiatrem udaliśmy się do lasu. Niestety oznaczało to jazdę w cieniu i spory chłód. Do tego Helena zaczęła płakać i tak w otoczeniu ciszy wiozłem ze sobą "syrenę strażacką". Żal mi było mojego Skarba ale trzeba było jechać dalej. Jest to dla mnie ważne doświadczenie, Helena też świeżego powietrza sporo nawdychała :-) :-*
Dziś wybrałem się do PK Promno tak na spontanie żeby coś tam pokręcić. Wiatr śmigał w twarz od samego początku co mnie zgrzało i rozgrzało zarazem. Dosiadłem dziś Krossa, bo Centurion wymaga umycia i przesmarowania. Nie bardzo znajduje to odzwierciedlenie w moim rozkładzie dnia. Tak czy siak mnie to czeka ale fajnie jest mieć dwa rowery, bo któryś zawsze jest gotowy do jazdy. Wracając do kręcenia to marzyło mi się zobaczyć jakieś jelenie ale dupa, Agroshow i multum pędzących aut rozwiało me oczekiwania. Podczas pokonywania ścieżek na których leżały połamane po nawałnicy gałęzie usłyszałem dość głośne brzęczenie. Podnoszę głowę a tam szerszenie! Na szczęście zwiadowcy oceniali czy jestem zagrożeniem dla znajdującego się wyżej w dziupli gniazda. Nie powiem, troszkę się przestraszyłem ale nie było wyjścia jak spokojnie odejść. Kilkanaście metrów dalej przystanąłem i nagrałem film jak wlatują i wylatują z gniazda. Ostrzegłem tez kliku piechurów aby uważali przechodząc obok, ale chyba nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa, bo byli głośno jak pierd w ciszy.
Zrobiłem kilka zdjęć dzisiaj, bo dawno ich tu nie było. Miałem dziś inspirację, żeby wyrazić dzisiejszy dzień w klatce czasu i nawet jestem zadowolony.
Jesień zaprasza do lasu i szczerze nie mogę się doczekać przede wszystkim odosobnienia, bo póki co grzybiarze i inne przypadkowe osoby depczą moją chęć izolacji, samotności i pełnej jedności z przyrodą. Jakby las miał być tylko i wyłącznie dla mnie...
Dziś wybrałem się do Puszczy Zielonki. Po pierwsze chciałem po prostu pobyć w lesie z prawdziwego zdarzenia. Po drugie chciałem przetestować Krossa w typowej leśnej scenerii. Również dlatego, że wymieniłem opony na takie MTB co miało dać mi więcej pewności w jeździe z Heleną. Jak dla mnie na asfalcie dużo nie tracą, a w terenie naprawdę dają radę. Pomijając piasek gdzie z ręką na sercu brakowało mi Centuriona. Spotkałem się dziś z Anią i Grigorem, fajnie było z Wami pojeździć ;) Dzień udany.
Suma kilometrów przejechanych podczas rodzinnych wypadów z Sylwią i Heleną. Średnio udawało nam się przejechać ok. 20 kilometrów dziennie. Pozwoliło nam to objechać naszą okolicę w każdą stronę oraz pojeździć po Borach Tucholskich i nad morzem podczas urlopu.
Suma 3 wypadów Lawirantem. Wpisy ograniczam do rzadkiego wpisywania, ale czy to ma jakieś znaczenie jeśli chodzi o jazdę rowerem? Dla mnie nie. Częściej jeździłem Krossem z córką niż góralem, ale teraz zbliża się jesień, zima i myślę że jeszcze kilka tripów uda mi się zrobić. Rowery sprawne, czas się znajdzie ;)