W ostatni dzień lata udaliśmy się z Sylwią na małą pętlę niedaleko domu. Niedzielę mieliśmy dość aktywną rodzinnie dlatego szybka pętla wieczorem należała się jak psu zupa ;)
W sobotę miałem wziąć udział w rajdzie rowerowym "Na szagę przez Puszczę ", jednak kilka czynników sprawiło, że nie dotarłem na Start. Skoro sobota była zaklepana na rower, wybrałem się więc do lasu szukać schronienia przed ciepłem i pobyć wśród przyrody, co kocham najbardziej.
Wiele osób które poznałem dzięki rowerowi nie ma już chęci spędzać czasu razem. Na jednego kompana mogę liczyć od zawsze w kwestii wspólnych wypraw i vice versa. I tak z Markiem włóczyli my się po leśnych duktach odwiedzając większe drzewa w lesie. I kładkę w Owińskach, i Murowaną i Okoniec i po prostu było zajebiście ;)
Jak zawsze dziękuję żonie za wyrozumiałość i poświęcenie; *
Od wielkich drzew możemy nauczyć się wzrastać. Duchowo rzecz jasna.
Kruk patrzył na nas po czym odleciał. Wiedział, że nie stanowimy zagrożenia.
Lubię leżeć pod drzewami i patrzeć na nie z innej perspektywy.
Słońce daje radość samo w sobie.
Warta strada.
Koszulka Bikestats musi być; )
Jak mam to korzystam.
Jezioro Miejskie jak zawsze w pięknych kolorach wody.
Pełen chillout. A jak!
Częściej zwracam uwagę na bycie, nie interesuje mnie tylko sama jazda.
Traktor na polu wróży jesień.
Piekne były to chwile. Co ja bym robił bez tej zajawki?
Całą watahą wybraliśmy się do lasu uczcić Bohaterów. Prawdziwych patriotów z miłości do ojczyzny oddających swe życia za wolność przyszłych pokoleń.
Dzięki nim mogliśmy dziś zamieszkać na chwilę w lesie. Cieszyć się sobą robiąc to co kochamy.