Wpisy archiwalne w kategorii

rodzinnie

Dystans całkowity:846.59 km (w terenie 256.10 km; 30.25%)
Czas w ruchu:56:22
Średnia prędkość:13.32 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:42.33 km i 3h 07m
Więcej statystyk

Rowerowy Poznań

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · Komentarze(4)
W nawyk weszło nam rodzinne podróżowanie. Przynajmniej jeden dzień weekendu spędzamy zwiedzając, jeżdżąc rowerami lub innymi środkami transportu niekoniecznie blisko domu. Tym razem podjęliśmy wyzwanie i pojechaliśmy rowerami do Poznania.
Jechało nam się bardzo fajnie, Helena na całej długości trasy nie stwarzała problemu. Poznawanie świata musi być w wieku 2 lat bardzo ekscytujące ;)
Poznań objechany nad rzeką, w centrum, Malta. Obiad, laczek na Rynku i pełne słońce to to co lubimy najbardziej ;)

Rodzinnie

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Wspólna rodzinna przejażdżka po okolicy. Helena dawno nie jeździła w foteliku (pomyka na swoim Focusie ;)) i misja jest taka, że do połowy sierpnia musi trochę pojeździć żeby na wakacjach nie było problemu, że dziecko nie chce siedzieć. Młoda nabiera wagi i czuć to momentami ale za to moje nogi mają wtedy trening ;)
Miło spędzony wieczór.

Łomnica - Czechy - Łomnica

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(5)


Wybraliśmy się tym razem w góry. Po raz pierwszy zresztą z rowerami. Znajomi Michał i Patrycja wraz z Mają zagwarantowali nam bardzo fajny pobyt z jednym całym dniem na rowerach.
Cała trasa była monitorowana przez koleżeństwo a nam pozostawało się tylko cieszyć z bycia w tym pięknym klimacie. Momentami było naprawdę ciężko, do tego Helena zrobiła się głodna i zmęczona co znalazło upust w płaczu i złości. Niestety to nie była wyprawa jak ostatnio, gdzie największym problemem było to czy jest gdzieś po drodze plac zabaw. Tym razem dziecko musiało wytrwać ;)
Jazda z fotelikiem to jak najbardziej trafny pomysł, Michał ciągnął przyczepkę co miejscami gwarantowało gęsią skórkę. O zaletach i wadach tych środków transportu wiele już napisano i powiedziano, ja napiszę o tym przy innej okazji.
Z racji trudnego terenu, zmęczonej i głodnej Heleny nie mam w tym wpisie zbyt wiele zdjęć do pokazania. Po prostu trzeba się było skupić na dziecku i bezpiecznej jeździe. Widoki zostaną w głowie na zawsze choć to z pewnością nie nasz ostatni rodzinny wypad w góry.
Było fajowo.

Powidzki Park Krajobrazowy

Niedziela, 6 maja 2018 · Komentarze(6)
W ostatni dzień długiego weekendu postanowiliśmy zrobić rekonesans w okolicy Powidza. Nasza dziewicza,  pełna niewiadomych wyprawa z Heleną. Przypomnę Wam, że w zeszłym roku początki były trudne. W tym roku, no co tu dużo pisać, w planach coś bardziej dla oka niżeli najbliższa okolica gdzie mieszkamy.
Oczywiście nie możemy powiedzieć nic złego na temat Swarzędza i gminy, jeśli mamy na myśli place zabaw i atrakcje dla dzieci. Doceniamy ten rodzaj dbania o najmłodszych.
Planując wycieczkę z dzieckiem mamy nadzieję, że oprócz pogody, czynnych sklepów, choćby jednego wolnego stolika w jadłodajni - będą place zabaw. Ktoś pomyśli: "co on pisze za bzdury. Wszędzie są place zabaw". Mi też się tak wydaje i przyznam, że po pierwszym razie muszę zmienić wyobrażenia. Myślałem, że na większości mniejszych wsi jest zjeżdżalnia, jakaś karuzela czy huśtawka. Wsie naniesione na mapie nie koniecznie to gwarantują. Wtedy naprawdę doświadcza się piękna takiego wyjazdu. Wtedy właśnie poznajemy charakter swojego dziecka, to zbliża jeszcze bardziej. Nagrodą za wytrwałość jest zabawa. Dla rodziców - ulga na widok placu zabaw.
Podróżujemy z Heleną i nasze nawyki i przyzwyczajenia musimy odłożyć na bok. Trasa musi być ciekawa dla każdego z nas.


Powidzki Park Krajobrazowy ma wiele do zaoferowania. Decydując się na 70-80 kilometrów można bez trudu objechać kilka jezior i z cywilizacji wpadać w osamotnione miejsca. My wybraliśmy szlak niebieski którym objechaliśmy Jezioro Powidzkie w kierunku do Giewartowa.
Pierwsze przejechane kilometry dobrze reklamują ten region. Kilka naprawdę fajnych widoków, dzika plaża, żaglówki, wypoczywający ludzie. To wszystko w przedsezonowym wydaniu, kocham!
Płaski jak stół asfalt i i pierwsze polne drogi doprowadziły nas do Giewartowa. Na mapie "wygląda jakby był tam plac zabaw" powiedział mąż do żony. Wjechaliśmy do tejże miejscowości po ok 11 przejechanych kilometrach. "Przydałaby się teraz zjeżdżalnia" Tylko gdzie jest pz ;)
Był ale niestety dla większych dzieci dlatego Helena nie mogła skorzystać w pełni. To nie wróżyło nic dobrego biorąc pod uwagę 1/3 trasy.
Między Giewartowem a Kosewem jazda odbywa asfaltem się wzdłuż jeziora. Cały czas blisko wody z widokami na Powidz. Od Kosewa do Przybrodzina ciężka sprawa. Raz że nie widać jeziora, dwa cały czas piasek. Owszem lasy sosnowe pachną cudownie i miło się w nich jedzie, jednak my chcieliśmy cieszyć oczy widokami jeziora. Trzeba szybko zapomnieć o tym odcinku.
W Przybrodzinie odwiedzamy plażę gdzie robimy krótką przerwę aby po chwili dokończyć pętlę i dojechać do Powidza. Helena wylatała się po plaży na boso i szybko zapomniała o tym, że ostatnie kilkanaście kilometrów było nudnych.
Za to ostatni etap okazał się być bardzo fajny. Jechaliśmy obok torów wąskotorówki 2-3 razy wyjeżdżając na różnych plażach. Dzikich plażach. Cisza spokój.

Podsumowując:
Szukaliśmy miejsca na rodzinny wypad. Dla naszej trójki to nowe tereny i to miało gwarantować sukces. Szlak niebieski dookoła Jeziora Powidzkiego to fajna trasa. Odwiedzane miejscowości nie gwarantują odskoczni, alternatywy kiedy fotelik zaczyna parzyć ;) Nie było jak to się mówi tragedii i każdy z nas zachowa z niedzieli coś dla siebie.

kolorowa historia:


























Do następnego!

Rowerowe Święto Narodowe Trzeciego Maja

Czwartek, 3 maja 2018 · Komentarze(0)
Kolejny weekendowy wyjazd rowerowy. Dwadzieścia kilka kilometrów dają większe możliwości zobaczenia i odwiedzenia różnych miejsc. Oczywiście dla nas najbezpieczniejszy kierunek to Swarzędz i tam póki co kierujemy rowery. Dziś było podobnie i Helena znowu miała okazję "pohasać" na trampolinie.
RoweLove takie dni ;)

Rowerowe Święto pracy

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(4)
Wspólna rodzinna przejażdżka z atrakcjami dla Heleny. Mam na myśli ulubiony plac zabaw w Swarzędzu, który często odwiedzamy. Nie inaczej było tym razem. Jakaś motywacja do jazdy musi być, bo dzieci nie koniecznie mogły by chcieć siedzieć ot tak w foteliku. Bo mama i tata chcieli pokręcić korbami. Ha ha
Na powrocie wstąpiliśmy do Dworku Katarzynki na desery lodowe i naleśniki z lodami. Oaza spokoju dała nam się we znaki, że nie chciało nam się wsiadać na rowery.
Fajny rodzinny wypad.

kilka ujęć:







Pozdrower!

2 place zabaw

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(4)
Dziś zaliczyłem pierwszą w tym roku przejażdżkę z Heleną. Nie martwiłem się o poziom zadowolenia pasażerki. Córka moja jest w stanie jeździć już więcej bez marudzenia i wypadało to sprawdzić. Nie myliłem się i bez problemu dojechaliśmy do Swarzędza i z powrotem. Po południu next wypad na plac zabaw do wsi obok. Także bez najmniejszych problemów. Liczę, że Helena w tym roku da radę większe dystanse robić. Sprawdzę to ;)

# 13 Suma wypadów

Czwartek, 14 września 2017 · Komentarze(4)
Kategoria rodzinnie
Suma kilometrów przejechanych podczas rodzinnych wypadów z Sylwią i Heleną. Średnio udawało nam się przejechać ok. 20 kilometrów dziennie. Pozwoliło nam to objechać naszą okolicę w każdą stronę oraz pojeździć po Borach Tucholskich i nad morzem podczas urlopu.