Spontaniczny telefon do Grigora obudził go ze snu. "Piotras chcesz jeździć teraz? obudziłeś mnie, no nie wiem, dobra to za ile..." hehe tak było. Nie wiem czy mi by się chciało ruszyć tyłek w takiej sytuacji ale Grigor dał radę. Spontan okazał się być trafnym i w taki oto sposób mieliśmy okazje przejechać razem wspólne kilometry.
Krótka przejażdżka tym razem bez Heleny i fotelika. Srebrna łuna łapie luzy przy sterach i to mnie martwi nieco. Była robiona korekta ale być może przez te jazdy terenowe z Heleną problem będzie się powtarzał. Rower trekkingowy nie ma obowiązku jeździć tylko po utwardzonych drogach i trochę powinno być wstyd firmie Kross, że po przejechanych ok. 1500 kilometrów dzieją się takie nie fajne rzeczy.
Wyskoczyliśmy z Heleną na objazd gminy Swarzędz. Ot tak sobie po prostu pojeździć polnymi drogami. Oczywiście kulminacyjny punkt miał miejsce na hopsia hopsia. W zamian dziecko na prawdę nie stwarza żadnych problemów podczas jazdy. Jest git!
Dziś mimo silnego wiatru wybraliśmy się z Heleną na hopsia hopsia. Wspominałem już o tym jakie super warunki dla dzieci stworzyli włodarze Swarzędza. W jednym fyrtlu mamy do dyspozycji plac zabaw, pływalnię, bieżnię, boiska i dla niemal każdego w każdym wieku skate park. Dla nas taki wypad to idealna opcja, z małą modyfikacją dobijamy do ok. 30 przejechanych kilometrów i wszyscy jesteśmy mega zadowoleni. Endorfiny górą!
Udało mi się wyrwać na godzinę i tym razem była to godzina. Ostatnio uczęszczam "moimi" polnymi drogami, doceniam ich obecność bardziej niż kiedykolwiek. Dziś podjazd w Uzarzewie z prędkością 25 km/h. Jak spojrzałem na licznik to pierwszą myśl miałem: "pojeba** cię". Nogi muszą być mocne.
Kolejny weekendowy wyjazd rowerowy. Dwadzieścia kilka kilometrów dają większe możliwości zobaczenia i odwiedzenia różnych miejsc. Oczywiście dla nas najbezpieczniejszy kierunek to Swarzędz i tam póki co kierujemy rowery. Dziś było podobnie i Helena znowu miała okazję "pohasać" na trampolinie. RoweLove takie dni ;)
Późnym popołudniem znalazła się chwila wolnego i popędziłem na szybką pętlę do PK Promno. Rodzinny, ranny wypad nie wystarczył moim nogom. Musiałem "depnąć" mocniej na pedały i podładować baterię. Weekend majowy choć pracujący to bardzo rowerowy ;)
Dziś zaliczyłem pierwszą w tym roku przejażdżkę z Heleną. Nie martwiłem się o poziom zadowolenia pasażerki. Córka moja jest w stanie jeździć już więcej bez marudzenia i wypadało to sprawdzić. Nie myliłem się i bez problemu dojechaliśmy do Swarzędza i z powrotem. Po południu next wypad na plac zabaw do wsi obok. Także bez najmniejszych problemów. Liczę, że Helena w tym roku da radę większe dystanse robić. Sprawdzę to ;)
Auto zaprowadzone powrót do domu rowerem. Dziś odbiór samochodu więc mogłem po niego pojechać. Wiatr z północnego - wschodu, akurat jechałem na wschód. Ku i chu i nawet Legie Warszawę cisnąłem, toć ze wschodu przecie. 26,5 nabite ;-)