Dziś byłem umówiony na regulację przerzutki, Swarzędz ul. Cieszkowskiego "Brodex". Chłopaki spoko, przerzutka ustawiona dobrze, ogólnie jestem zadowolony :)
Na allegro zamówiłem dętki schwalbe, a dzisiaj dokupiłem "zestaw naprawczy" bo słyszałem, że łatki radzą sobie i dobrze trzymają powietrze więc jakaś oszczędność być może będzie widoczna. Kupiłem tez pedały SPD SHIMANO DEORE PD-M540 także teraz tylko buty w nie odległym czasie i będzie już na razie koniec inwestycji w rower póki nie będzie trzeba wymieniać korby, łańcucha, opon itd :D
A że pogoda dopisała wybraliśmy się z Sylwią "na rowery" :) Żadna trasa nie ustalona i wyszło w czasie jazdy, że tym razem odwiedzimy Kostrzyn Wielkopolski. Po drodze - całkowicie utwardzonej - podziwialiśmy m.in. dworek Pana Wieczorka w Puszczykowie-Zaborze, co wzbudziło nasze emocje, marzenia i naprawdę pozytywne odczucia. Pięknie, czysto, wiejsko :)
Dalej już aż tak pięknie nie było a sam Kostrzyn w centrum spokojny, dzieciaki podpalone euro między blokami kopały piłe, a my ze spokojem wcinaliśmy lody :) To co utkwiło w głowie najbardziej to zapach truskawek towarzyszący przejeżdżaniu w pobliżu pola na którym rosną. Fajna przejażdżka, 20,14 km
20.06.12
4 jeziora i pogoń za deszczem ;)
Od rana deszcz stukał w szyby i dach wózka widłowego którym się poruszam w pracy. Już wtedy myślałem o śmiganiu na rowerze po pracy.
Zegarek wskazywał 17.00 kiedy ruszyłem 4 litery. najpierw Swarzędz i jezioro swarzędzkie, trochę bajery na stromych górkach prowadzących z blokowisk do jeziora. Można było poszaleć ale za dużo czasu nie miałem więc pojechałem dalej na Katarzynki, Uzarzewo, Biskupice i 2 jezioro tego dnia - Dębiniec. Runda jak zawsze wokół i obrany następny kierunek, jezioro Brzostek ;) Tam również kółeczko dookoła jeziora i przez Górę i tamto jezioro do domu :)
Chciałem pojeździć w błocie i deszczu. Pierwszego aż za dużo za to deszcz padał kiedy przemykałem przez lasy PK Promno i nie doświadczyłem go na własnej skórze za dużo :) Rower brudny, a ja do tego zmęczony i zadowolony, że łączę się z naturą aż zanadto :) Nie jestem niedzielnym rowerzystą, sprzęt zawsze można umyć. Na trasie w tych najbardziej brudnych i wymagających miejscach nie spotkałem nikogo, a szkoda bo takie deszczowe warunki: mokre korzenie, ścieżki, kamienie (kocie łby) znacznie utrudniają jazdę i w ten sposób człowiek uczy się i jeszcze bardziej zgrywa z rowerem. A więc było wszystko co piękne ale deszczu nie dogoniłem :)
Dziś wycieczka rekreacyjna z Sylą do Kiszkowa w odwiedziny mojej rodzinki (53,32 km). Zdjęć nie ma więc wykorzystam ten wpis do wyrównania dystansu jaki przejechał mój rower (1013,99 km) z tym jaki figuruje w statystykach.