Ustawka z Grigorem dziś doszła do skutku, trochę czasu mieliśmy więc plany nie były sprecyzowane poza tym, że chcieliśmy pojechać na Dziewiczą Górę co w pełni zrealizowaliśmy :) Dziś miała miejsce moja druga próba podjazdu na killera, pierwsza w spd i od razu udana w 100% ;) Cieszę się, bo podjazd ten ma miano jednego z najtrudniejszych w naszym regionie. Miła pogawędka pod wieżą, kawa na pobudzenie i jazda dalej. Objechaliśmy spory kawał Puszczy Zielonki zaliczając kilka podjazdów i zjazdów które były naprawdę hardcorowe;) Dzięki Grigor za dobry trip! Pozdro Bracie ;)
Przesilenie czy to wiosenne czy jesienne działa na mnie tak, że zaczynam omijać rower, jakoś nudno się robi dookoła, zero werwy itd. Rower na mnie patrzy i woła: "Piotras!, hej Piotras! rusz dupę i bierz rower między nogi, bo ile możesz omijać garaż i udawać, że nic się nie dzieje ;)?" Ale ciężko jest, aż przychodzi taki moment w którym czuje, że to już blisko i w końcu wybiorę się na przejażdżkę ;) Tak było dziś, obrałem trasę jaką zrobiłem ostatnio właśnie 5 marca, żeby zobaczyć ile przez ten czas straciłem. Przepracowana zima daje jednak dużą rezerwę i porównując obie solówki jest bardzo podobnie ;)
Wiosna! z lasu pachnie, a wiatr ma ciepłe powiewy. Jest pięknie ;)
Porównanie:
5 marca
46.82 km 01:53 h 24.86 km/h Maks. pr.:50.66 km/h Temperatura:12.8
17 kwietnia
46.19 km 01:58 h 23.49 km/h Maks. pr.:40.71 km/h Temperatura: 21
Ładna pogoda, niczym nie skażony optymizm. Dziś typowy asfalt i przekonanie, że Jaras miał racje, ciągła jazda w terenie dobrze się sprawdza w tripach takich jak dziś. W nogach siła co przeniosło się na dobre kręcenie korbą.
Dziś sam asfalt, bardzo rzadko mi się to zdarza bo nie lubię takich tripów. Wycieczka bez większych emocji, największy przeciwnik -wiatr-. Fajnie było pokręcić korbą i tyle ;)
Niby miało być dziś ładnie, słonko między chmurkami itd. Okazało się jednak, że kicha niemiłosierna jakaś taka ale skoro plany na rower były to nie miało to żadnego znaczenia. Ruszyłem o 8.00 w kierunku Puszczy Zielonki oraz "moich okolic" i szybko wczułem się w odpowiedni rytm jazdy. Nogi podawały idealnie, a oblodzone śnieżne drogi leśne pokonywałem na tyle szybko, że zacząłem się zastanawiać czy oby dobrze robię ? ;). Gleba była bliska kilka razy ale jakimś cudem udawało mi się wychodzić bez szwanku. Do momentu kiedy zaliczyłem pierwsza glebę w spd oczywiście kiedy chciałem ruszyć, w sumie dwie takie dziś ;) I jedna przy ok 24 km/h uślizg przedniego koła, szybko znalazłem się na ziemi ;) Po ok 55 przejechanych kilometrach odnosiłem wrażenie jakby klamka od tylnego hamulca była lekko wciśnięta. Trafił się kryzys mimo spożywania chleba i owoców.
Wypad uznaję jako udany, póki co setka solo w myślach gdzieś daleko, bo jakby odcinało mi energię w pewnym momencie ;/
Pogoda dziś nie najgorsza, słonko i lekki wiatr. Poszła myśl żeby rypnąć się między 15.00 a 17.00. Forma poprawy kondycji i cały czas nauka korzystania z SPD.
Trasa: Sarbinowo-Biskupice-singiel jeziora Dębinec, dalej singiel na Brzostek i runda wokół-powrót do Biskupic ta sama drogą i wjazd na myjkę-Sarbinowo
W terenie błoto, miejscami koszmar ale w większości trasy bardzo miękkie podłoże co znacznie zwalnia jazdę ale koła się nie zapadają. Byle nie padało to będzie ok ;)
Dziś ustawiłem się z Przemolem i ruszyliśmy na Czerniejewskie lasy. Z początku jechaliśmy powoli, mozolnie ale bardzo fajnie i miło. Podczas postoju przy Uli zaczęliśmy gadać o jedzeniu i wyszło tak, że skoczymy do "Greys-a" na zupę ;) No to wiksa na Czerniejewo, dalej na Neklę i z Nekli na Giecz. Stwierdziliśmy jednak, że za dużo objeżdżania wyjdzie i trzeba skrócić drogę, ładny asfalcik zmienił się w mega brejowatą, błotnistą polna drogę gdzie miejscami musieliśmy po prostu iść pchając rowery ale co najważniejsze wyjechaliśmy w ten sposób w Gułtowach :) Na zupkę jednak dojechaliśmy, pyszna była. Dalej na Kostrzyn i na chatę, bo w sumie wyjechaliśmy dziś po 11.00, a w domu po 17.00 ;)
Dzięki Przemas, było zacnie :D
Ps. pierwsza jazda w spd, dostrzegam plusy tego rozwiązania. Zauważyłem, że przez to ciągnięcie do góry szybciej zużyłem energię co z pewnością da się wyćwiczyć z czasem. Miałem tez założony tylny błotnik firmy kelly`s, świetnie się spisał i jestem zadowolony ;)