Fajna jazda MTB w duecie z Grigorem. Ścieżki nie za suche, nie za mokre. Wiele szybkich fragmentów, które czasami dawały popalić. Dojazd do lasu ciężki ale za to powrót z prędkością max. 52,15 km/h po płaskim. Nie pamiętam kiedy albo czy w ogóle kiedykolwiek wracałem mając wiatr w plecy! Fajnie się jeździło, tym bardziej, że dawno się nie widzieliśmy na rowerach z kompanem Grigorem. Dzięki Brachu!
Wybrałem się dziś do FogtBikes. Nadszedł czas na wymianę chwytów w Centku. Wybór był spory, wybrałem silikony. Ostatni raz pojechałem rowerem ogarnąć sprawy w "ukochanym" Swarzędzu. No kurwa lipa w chuj poruszać się po tym mieście. Wiem, że się powtarzam ale bycie bikerem tutaj to wyzwanie.
Po pracy wsiadłem na rower pełen entuzjazmu. Niestety pierwsze kilometry pokazały, że wiosna jeszcze daleko. Przy 3 stopniach Celsjusza i dużej wilgotności było mi zimniej niż kiedy jeździłem przy -10 kilka weekendów wcześniej. Ostatnie 3 weekendy to dla mnie istny roller coaster. Zmęczenie trzyma z dala od roweru. Na szczęście wszystko co miałem odświęcić, odświęciłem i podobnie jak większość z Was czekam na tą naszą wiosnę piękną. Pozdrawiam
Dziś wybraliśmy się z Sylwią na asfaltową pętlę. Udało nam się wziąć "kąpiel" słoneczną i cieszyć się wiosennym klimatem! Mogło by tak już zostać. Sporo ptaków przyleciało chyba z tym powiewem ciepła, bo śpiewają aż miło. Oby jak najwięcej takich dni. Pozdrawiamy S&P Z.
Dzisiaj Sylwia zaproponowała rower. Kobiecie się nie odmawia i po 14 byliśmy na skraju PK Promno. Oczywiście rowery na dachu naszej bryki. Szkoda w tym wiaterku i chłodzie tracić siły na dojazdy do lasu. Nie po to kupiłem bagażnik żeby tylko na urlop z niego korzystać ;) Termometr pokazywał -2,5 stopnia. Mimo takiego słońca czuć było zimno nie mniej niż wczoraj. Zimno to zimno to czy może być lepsze jedno zimno od drugiego? Objechaliśmy sporą część parku, korzystając z urokliwego, ciepłego słońca. Sporo ludzi się kręciło zwłaszcza nad jeziorami. Śmigali na łyżwach aż miło było popatrzeć. Sylwia ze spadkiem formy mimo że "na tyłku nie siedzi". Forma przyjdzie Kochanie ;* Niedziela super!
Sobota zapowiadała się słonecznie i mniej zimno niż wcześniejsze dni. W pracy zgadałem się z szefem Rafałem i kolaboracja rowerowa dogadana w kilka minut. Dostaliśmy się do Tuczna autem z rowerami na dachu i około godziny 9.00 myk w teren. Termometr wskazywał -10 i jasne było, że kończyny dolne i górne...zresztą czy to ważne? Zimno w trzy dupy że gile marzną, ale to słoneczko! No bajka normalnie. Herbatka ciepła na rozgrzanie dawała radę i szczerze pisząc, nie było tragedii. Objechaliśmy kilka miejscowości m.in Dąbrówkę, Zielonkę, Dzwonowo, Głębokie, Pławno, Kamińsko, Tuczno. Po lesie jeździło się bardzo sprawnie choć momentami zmarznięte ślady ciężkiego sprzętu wymagały większego skupienia. Technika z każdym kilometrem lepsza. Zaczynam się czuć coraz bardziej zrośnięty z rowerem:) Bardzo pozytywny wyjazd i można mówić o kolejnym temperaturowym levelu, bo do tej pory jeździłem przy -6 najmniej. Kciuki przemarzały mi na kość i o dziwo palce u stóp jakoś lepiej wszystko znosiły. Odwiedziliśmy fajną restaurację, dobra zupa i kawa zmieniła naszą jazdę w jeszcze bardziej wesołą. Z pewnością jeszcze tam wrócę pokazując innym to fajne miejsce. Dzięki Rafał jeszcze raz za bardzo mile spędzony czas! Oby więcej takich wypadów. Pozdrower