1) jechać z chłopakami na fajnie zaplanowaną traske i świetnie się bawić w towarzystwie robiąc sporo km i poznając nowe zakątki 2) pojechać do dziadka i zaciągnąć lekcji centrowania kół na którą umówiłem się już dawno a nigdy nie miałem czasu jechać
Wybrałem to drugie i zadzwoniłem do dziadka, że wpadam z wizytą :) Ogólnie myślałem że to jest łatwiejsze jednak okazało się, że na wszystko trzeba mieć patent i wcale nie będzie to takie proste i szybkie jak mi się wydawało :D Nauczyłem się dziś od podstaw właściwego mocowania szprych w piaście i na feldze. Zajęło to trochę czasu ze względu na wiek dziadka i to że dziadek chciał być dla mnie wzorem do naśladowania i nauczycielem co dałem mu odczuć zachowując stoicki spokój i prawdziwą chęć nauki. Myślę, że poczuł się dziś fajnie wiedząc, że wnuk interesuje się czymś w czym jet dobry :)
Fajnie było mimo tylko jednego podejścia do centrowania. Cała reszta zajęła dziś więcej czasu niż się spodziewałem ale przez to mam większą wiedzę.
Wczoraj napisałem eske do ziomka którego poznałem jakiś czas temu na szlaku. Ustawiliśmy się w Swarzędzu gdzie zaczęliśmy wspólne kręcenie. Zaproponowałem PK Promno bo wiem, że są tam świetne ścieżki, a że kolega z Poznania to było duże prawdopodobieństwo, że nie jeździł większością albo nawet żadną z tych które sam uważam za diamenciki :) Od początku szybko weszliśmy na wspólne tempo i tematy gdzie rozumieliśmy się (według moich spostrzeżeń) dobrze :) Katarzynki-Uzarzewo-Biskupice-Promno i w końcu zaczyna się las...pierwszy dość żwawy singielek który rozpoczął, jak zawsze zresztą, rundkę wokół jeziora Dębiniec, dalej na jezioro Brzostek a stamtąd na zajebiste nie tylko w moim odczuciu fragmenty, które wymagają od riderów skupienia i pełnej koncentracji. Zastanawiałem się czy Kuba zajara się tymi odcinkami ? czy tylko grzecznościowo powie, że są cool ;) Chyba sam nie wiedział czego się ma spodziewać ;D jednak po kilku szybkich zjazdach, fajnych zakrętach i szerokich ścieżkach widać było, że Promno na dziś było strzałem w dziesiątkę :) Zaliczyliśmy kilka dobrych zjazdów, podjazdów i innych tego typu rzeczy, a błocko dawało na lewo i prawo że aż miło :D
Czas mieliśmy nieco ograniczony więc ruszyliśmy na Biskupice-Uzarzewo-Swarzędz. Tam miała się zakończyć nasza dzisiejsza przygoda jednak skorzystałem z propozycji przejechania się po świetnym, szybkim singlu prowadzącym ze Swaja w kierunku Poznania...to był jeden z lepszych szybkich odcinków jakie ostatnio śmigałem, a do tego całkowicie nieznany co podnosiło mi trochę adrenalinę, siedziałem jednak na kole Corrateca co dawało mi nieco więcej pewności siebie ;)
Podsumowując był to jeden z naprawdę zajebistych piątków jaki spędziłem po pracy na rowerze, mało tego poznałem spoko ridera Kubę lepiej i mam nadzieje, że ta pierwsza przygoda pociągnie za sobą kolejne :) Dzięki Kuba i do następnego ;) Jesteś gość !
o 13 wystartowałem na solo, gorąco a w głowie 100 km do przejechania. Niestety się nie udało, bo trochę tych przerw było chociaż kiedy licznik pokazał już 72 km czułem, że po wczorajszych nocnych 52 km nogi zaczynają mi odmawiać jazdy więc te 86 km dzisiaj traktuje za sukces;)
Dzięki dla mojego ziomka Cinka, za chęci w tripie i całkiem ciekawą część mojej wycieczki. To gdzie mnie dziś zabrał widziałem pierwszy raz w życiu i dlatego mimo tylko 17 km które razem przejechaliśmy naprawdę dużo się działo :)
To tyle z tego wyjazdu co chciałem Wam pokazać. Spotkałem dziś mega zajebistego oldschool`owego rowerzystę, na starym góralu, ze zwykłym plecakiem, dredami na głowie i profesjonalnym podejściem do podróżowania na rowerze. Bardzo miła pogawędka w czasie jazdy, co prawda tylko ok 500 metrów bo nasze drogi się rozjechały. Pozdro dla tego rowerzysty, może się jeszcze spotkamy i pogadamy dłużej :)
Wrzucam dwie wycieczki w jednym blogu, bo cos ostatnio nie mam czasu żeby dawać każdą z osobna. Pierwsza miała miejsce w piątek, kiedy to zadzwonił do mnie Seba z propozycja wspólnego latania, a kiedy się spotkaliśmy postanowiliśmy odwiedzić naszego Brata z lasu :D Grzecha :D Było śmiesznie i odkrywczo. Wracając w stronę Biskupic przez Kowalskie stwierdziliśmy, że można by pojechać singlami chwalonymi przez Grzecha po drugiej stronie jeziora jednak nie było żadnej drogi żeby to jezioro objechać więc zostawiliśmy to na inny termin ;)
A inny termin do śmigania po singlach jeziora Kowalskiego miał miejsce następnego dnia czyli w sobotę, wczoraj :) Seba zadzwonił i ustawiliśmy się w Promnie, żeby na rozgrzewkę przejechać po leśnych ścieżkach i uchronić się trochę przed słońcem :)
Nad jeziorkiem nie zrobiliśmy żadnych zdjęć ale wierzcie było zacnie :) Podjechaliśmy do sklepu po małe zakupy i wtem zadzwonił Grześ z pytaniem czy śmigamy :), no to dawaj do nas chociaż już zegar tykał żeby zjeżdżać do domu ;/ ;)
Kiedy się już zjechaliśmy w kupę :D ruszyliśmy dalej w stronę Kostrzyna Wlkp. Zdjęcie na rynku i w stronę Kociołkowej odprowadzić Sebe do chaty, poznałem jego żonę Małgorzatę ;) bardzo miła osóbka, pozdrawiam przy okazji i małego rojbra też :)
Po oddelegowaniu Seby, ruszyliśmy z Grzechem w moją stronę więc zaprosiłem go na lody a`la Sylwia :) Miła pogawędka, koło dopompowane i tak skończył się sobotni całkiem miły i ciekawy dzień. Było bardzo fajnie i do następnego panowie ;)
Napisałem wczoraj do Sebastiana czy może wybrałby się od rana na jakiś trip? On na to że do 11 ma czas czyli "jak znalazł" :) A więc budzik zadzwonił o 6.30 i zadał mi jednocześnie pytanie " Piotras czy jesteś 100% pewien, że chce Ci się ruszać tyłek i męczyć na rowerze od samego rana ?" - to ja go na drzemkę żeby taki mądry nie był i zanim zadzwonił drugi raz już byłem na nogach ogarniając się na wszystkie strony :) Seba ma bliżej (do umówionego miejsca), trzeba wyjeżdżać, a jeszcze licznik, a garaż zamknięty itd itp. Bo jak sobie nie przyszykujesz wszystkiego na wieczór to pożal się Boże :) Mam małe luzy na kole z tyłu co nas nieco spowolniło ale oboje byliśmy dziś jacyś niedospani, w każdym razie prawie 30 poszło, kilka miejsc widzieliśmy, zdjęcia tez poszły mało bo mało ale zawsze ;)
"Gród Pobiedziska" jeszcze w pełni nie jest czynny ale nas dziś oprowadzili panowie którzy tam pracują i realizują zadania budowlane. Za to bardzo im dziękujemy, no i za pokazanie jakie możliwości ma Trebusz - machina miotająca :)
Dziś z Sylwią wybraliśmy się rowerami do Poznania. Wziąłem to jako rozruszanie się po wczorajszych szaleństwach z kolegami i świetny pomysł na wycieczkę z ukochaną osobą. Pogoda akuratna poza małym wiaterkiem, spokojne tempo i nieograniczony czas dały mi poczucie zupełnie innego spojrzenia na rower i rekreację :).
Programem wycieczki było Euro2012 więc postanowiliśmy zobaczyć czy "Europa" zjechała się już do naszej stolicy. Stary rynek dość tłoczny ale w sumie w taki dzień jak dziś to nie potrzeba europejczyków żeby było tam masę ludzi, strefa kibica ok tylko ogrodzona i oczywiście panowie dziś na najwyższych obrotach, bo jak przypuszczam wszystko przypudrowane a nie gotowe w 100% :D
Jednym słowem fajnie było pojeździć po mieście i przy okazji zobaczyć centrum, Maltę, Warte itd. Zaliczyłem dziś również "pane" a że przezorny zawszę ubezpieczony miałem tez okazję do pierwszej wymiany dętki co zajęło mi 10 minut z najwyższym spokojem :)
Dziś wypad od samego rana z Grigorem okazał się strzałem w dziesiątkę. Zrobiliśmy co prawda tylko ok 38 km ale sam fakt obcowania z przyrodą od 7 rano wystarczył. Ja nadal zbieram informacje na temat osprzętu, opon, przerzutek itd a Grzechu służy radą i za to piątka dla niego ;)
Cześć wszystkim, jestem tutaj nowy i zainspirowany prowadzeniem bloga przez grior86 postanowiłem zrobić coś swojego ;p jakie będą efekty się przekonamy :)
Piotras
Dziś wybrałem się na solową przejażdżkę z założeniem 50 km, prawie się udało :) Aparat telefoniczny także nie mogłem sobie pozwolić na jakieś zdjęcia rarytasy ale zawsze coś :)