Wpisy archiwalne w kategorii

bez zdjęcia

Dystans całkowity:2607.20 km (w terenie 987.47 km; 37.87%)
Czas w ruchu:136:58
Średnia prędkość:18.65 km/h
Maksymalna prędkość:52.15 km/h
Suma podjazdów:296 m
Liczba aktywności:83
Średnio na aktywność:31.41 km i 1h 40m
Więcej statystyk

Tysiączek

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Kategoria bez zdjęcia
Szybki wypad w celu dobicia do tysiąca kilometrów w tym roku. Wychodzi średnio 250 km na miesiąc ;-)

2 place zabaw

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(4)
Dziś zaliczyłem pierwszą w tym roku przejażdżkę z Heleną. Nie martwiłem się o poziom zadowolenia pasażerki. Córka moja jest w stanie jeździć już więcej bez marudzenia i wypadało to sprawdzić. Nie myliłem się i bez problemu dojechaliśmy do Swarzędza i z powrotem. Po południu next wypad na plac zabaw do wsi obok. Także bez najmniejszych problemów. Liczę, że Helena w tym roku da radę większe dystanse robić. Sprawdzę to ;)

Odebrać auto od mechanika

Środa, 11 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Kategoria bez zdjęcia
Auto zaprowadzone powrót do domu rowerem. Dziś odbiór samochodu więc mogłem po niego pojechać. Wiatr z północnego - wschodu, akurat jechałem na wschód. Ku i chu i nawet Legie Warszawę cisnąłem, toć ze wschodu przecie. 26,5 nabite ;-)

Z Sylwią i solo

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · Komentarze(4)
Niedziela była zaplanowana na rower od początku tygodnia. Niestety nie udało się dorzucić żadnych kilometrów w tygodniu. Poświęciłem czas na uczenie Heleny jazdy (czytaj odpychania) na nowym rowerku. Moja córka stała się posiadaczką dziecięcego MTB i dzielnie stawia pierwsze kroki za kierownicą. 
Wróćmy do mamy i taty. Ruszyliśmy z zamiarem asfaltowej pętli, która z ograniczeń czasowych oraz dochodzenia do formy przez Sylwię wyniosła 45 kilometrów. Resztę przejechałem sam. Trochę terenu udało się zaliczyć jednak z racji tempa w obu przypadkach nie miałem czasu wyciągać aparatu. Dlatego niedziela bez zdjęć. Pozdrawiam

PK Promno

Sobota, 31 marca 2018 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Fajna jazda MTB w duecie z Grigorem. Ścieżki nie za suche, nie za mokre. Wiele szybkich fragmentów, które czasami dawały popalić. Dojazd do lasu ciężki ale za to powrót z prędkością max. 52,15 km/h po płaskim. Nie pamiętam kiedy albo czy w ogóle kiedykolwiek wracałem mając wiatr w plecy! 
Fajnie się jeździło, tym bardziej, że dawno się nie widzieliśmy na rowerach z kompanem Grigorem. Dzięki Brachu! 

Miasto

Poniedziałek, 26 marca 2018 · Komentarze(7)
Kategoria bez zdjęcia
Wybrałem się dziś do FogtBikes. Nadszedł czas na wymianę chwytów w Centku. Wybór był spory, wybrałem silikony. Ostatni raz pojechałem rowerem ogarnąć sprawy w "ukochanym" Swarzędzu. No kurwa lipa w chuj poruszać się po tym mieście. Wiem, że się powtarzam ale bycie bikerem tutaj to wyzwanie. 

Zimny piątek

Piątek, 23 marca 2018 · Komentarze(1)
Kategoria bez zdjęcia
Po pracy wsiadłem na rower pełen entuzjazmu. Niestety pierwsze kilometry pokazały, że wiosna jeszcze daleko. Przy 3 stopniach Celsjusza i dużej wilgotności było mi zimniej niż kiedy jeździłem przy -10 kilka weekendów wcześniej. 
Ostatnie 3 weekendy to dla mnie istny roller coaster. Zmęczenie trzyma z dala od roweru. Na szczęście wszystko co miałem odświęcić, odświęciłem i podobnie jak większość z Was czekam na tą naszą wiosnę piękną. Pozdrawiam

Bardzo na miejscu

Niedziela, 11 lutego 2018 · Komentarze(1)
Kategoria bez zdjęcia
Po południu miałem okienko wolnej chwili i tak bez aparatu, plecaka i zbędnych postojów ruszyłem na fajną dla mnie "pętlę Piotrasa". Pętla zawiera zjazdy, podjazdy, leśne ścieżki, polne drogi i asfalt. Do tego mogę ją dobrowolnie modyfikować w zakresie od 20 do 30 km, co kwalifikuje ją jako "bardzo na miejscu", bo cały czas jestem blisko domu.
Dziś spotkałem pewnego Pana, który szedł na spacer z psem. Coś tam zagadałem po czym mówi mi, że "tam dalej nie przejadę, bo są koleiny i błoto i lód. No chyba, że znam tą drogę". Nic nie odpowiedziałem, ale pomyślałem jedno: Panie, w tej chwili jadę rowerem cross country (a było to akurat na stromym odcinku pętli). Ten rower i ja wszędzie przejedziemy, bo jesteśmy do tego stworzeni. Nie cofnę się bo ktoś mnie straszy, albo jego głowa nie ogarnia jazdy rowerem w takim terenie ;)
Martwił się o mnie :)

Wieczorne "kadencjonowanie"

Wtorek, 23 stycznia 2018 · Komentarze(7)
Kategoria bez zdjęcia
Chciałem żeby mi tyłek zmarzł i udało się. Lawirant brudny, Srebrna łuna w użyciu. Ale terenu nie odpuszczę, zrozumiano? ;-) I tak pyk myk polne ośnieżone, zlodowaciałe drogi zmieniły się w leśne białe jak śnieg. Latarka na kasku full epy, siódme poty z siebie wyciskała ale dała radę skubana. Dobry zakup. I tak siedzę na kanapie jak kilka godzin temu na szachownicy i przyznać muszę, że miły był to wieczór. W zasadzie nie muszę, bo musze to są gówna. Wiem, że miły był to wieczór, bo go sam dosłownie jak nagranie na VHS w autopsję zamieniłem.